13.07.2006 :: 20:11
Znow moge wyrwac z kalendarza kolejna kartke z napisem 13-czwartek. Mimo iz nic szczegolnego sie dzisiaj nie wydarzylo jest mi dziwnie zle i przykro... Moze to dlatego ze Krzysiek nie przyjedzie bo musi isc do pracy, a moze dlatego ze w moim polamanym juz tyle razy serduchu, po tylu gipsach i szynach gipsowych boje sie ze on tylko szuka pretekstu, glupiej wymowki... Codziennie zapewnia mnie o swojej milosci a bez jego sms-ow na dobranoc nie potrafie usnac jednak boje sie ze znajdzie jakas ladniejsza i lepsza dziewczyne, bo badz co badz wiele dziewczyn oglada sie za nim. Moje obawy staram sie zamieniac na zaufanie. Taka wymiana jak w kantorze. Ale jeszcze dwa tygodnie i do domku... Myslalam ze ludzie starej daty tacy jak moja babcia tylko z pozoru sa starej daty, a tak na prawde tylko graja na zwloke. Dzis jednak przekonalam sie ze bylam w bledzie. Slyszac kazania na temat Krzyska myslalam ze czasz mi rozje*** "Kiedy zacznie sie szkola powinniscie spotykac sie tylko w weekendy, zebys sobie nie zawalila szkoly. Przed toba jeszcze studia itp, itd masakra Przed chwila na gg poklocilam sie z Krzyskiem i jest mi cholernie przykro. Pisze ze mna tak jakby wcale nie chcial! Dlaczego on to robi Na moje pytania typu czy jest zmeczony po pracy, co u niego slychac gdzie byl, co robil, on odpowiada zdaniami pojedynczymi tak jakby odprawial inkwizytora a nie pisal ze swoja dziewczyna ktora kocha i za ktora bardzo teskni wg swojego mniemania...